Przykry los zakochanej


W końcu wzięłam się za opowiadanie do Kreatywnego Spojrzenia. Mam nadzieję, że takie opowiadanie będzie ciekawym przerywnikiem, na tle innych postów. Hasłami są: kosmetyczka, Słowianie, piłka nożna.
Miłego czytania!
*

   Dźwięki wydobywające się z wieży muzycznej w sąsiednim pokoju nie dawały mi spać. Ukochana siostra, kochająca różowe, przepełnione kiczem jednorożce i pastelowe kolory zdawała się nie rozumieć, że jej starsza siostra zamierzała się wyspać.
- Decho jedna, wyłącz to cholerstwo – krzyknęłam, ograniczając się do jednego uderzenia pięścią w ścianę.
  Muzyka na chwilę ścichła. W małym stopniu uradowana przewróciłam się na drugi bok i zwinęłam w kłębek. Podobno pozycja embrionalna jest jak najbardziej niewskazaną pozycją do spania, ale jej wygoda sprawiała, że trudno mi było ułożyć się w inny sposób.
  Szczęk klamki i szur drzwi. Zarzuciłam kołdrę na głowę, świadoma tego co zaraz mnie będzie czekać. Nie musiałam długo czekać, żeby 14 letnia Decha zaczęła się rozporządzać w moim pokoju, zaczynając od odebrania mi kołdry, włączając dźwięk budzika ze swojego telefonu, kończąc na grzebaniu mi w szafie i wywalenie wszystkich moich rzeczy z plecaka.
- Idiotko, zostaw to – warknęłam w jej stronę.
- Cicho bądź, musisz mi pomóc – odpowiedziała z przejęciem.
  Jakoś nie specjalnie mnie to przekonało. Dopiero gdy usłyszałam charakterystyczne skrzypnięcie mojej szafki z kosmetykami poderwałam się jak dzika.
- Czego szukasz? – bąknęłam przecierając zaspane oczy.
- No wiesz..
- Chodzi o Hygel’a? – Przewróciłam oczami – Mówiłam ci, żebyś odpuściła sobie tego..
- Oj cicho! – przerwała mi siostra. – Powiedz mi tylko, gdzie masz ten fajny błyszczyk!
  Naprawdę? Czy moją rodzoną siostrę pogrzało do tego stopnia, że budzi mnie o świcie tylko po to, żeby spytać, gdzie jest fajny błyszczyk? 
  Podniosłam się z łóżka i obojętnie wskazałam ręką na stos książek, leżących na biurku. Na samym szczycie, nieciekawych szkolnych lektur spoczywała niewielka czarna, wypchana kosmetyczka. Decha rzuciła się w jej stronę i wyciągnęła malowidło do ust szybkim ruchem ręki.
- Lecę, papatki – posłała w moją stronę dziubasek i wyszła z pokoju, zostawiając otwarte drzwi.
- I tak znajdzie sobie inną! Byleby nie na mojej imprezie! – krzyknęłam poirytowana.
  Tego dnia razem z Ropuchą miałam wybrać się na maraton sklepowy. Musiałam znaleźć jakąś wystrzałową sukienkę, w końcu tylko raz kończy się 16 lat. W dodatku na swoją urodzinową imprezę zaprosiłam najprzystojniejszego chłopaka z naszej klasy – Szarego (nikt tak na niego nie mówi, ale moja „ksywka” dla tego osobnika płci męskiej wzięła się z faktu, że ma piękne szare oczy). 
  Z rozmarzenia wyrwał mnie głośny dźwięk wydobywający się z mojego telefonu. Sięgnęłam po komórkę.
- Ile mam na ciebie czekać? – usłyszałam pretensjonalny głos w komórce.
- Jak to, przecież jest dopiero…
  Szlag! Rozłączyłam się, zobaczywszy, że zegarek na stoliku nocnym wskazywał już wpół do dwunastej. Tak zaspać! Ropucha czeka już na mnie pod galerią dobre dwadzieścia minut. Chwyciłam szybko za czarny t-shirt i, swoje ulubione, podziurawione jeansy. W trybie przyspieszonym wykonałam delikatny makijaż i spakowałam najbardziej niezbędne rzeczy do swojej torebki: telefon, klucze i portfel. 
  Nie całe 20 minut później byłam już pod galerią. 
  Z początku nie mogłam odnaleźć swojej przyjaciółki. Szukałam bujnej chmary kasztanowych włosów, ale przed sklepem tego dnia, była niesamowicie ogromna liczba ludzi. W tłumie, jednak, nie dało się nie zauważyć kobiet i mężczyzn, ubranych w narodowe stroje Słowian. Wszędzie były porozstawiane budki z tradycyjnym słowiańskim jedzeniem, a w powietrzu unosił się wspaniały zapach słodkich wypieków.
- Kari! – krzyknął ktoś w oddali. Po chwili ujrzałam przedzierającą się przez grupkę ludzi kształtną przyjaciółkę.
- Kobieto, czekam na ciebie czterdzieści minut! – dodała przyjaciółka dochodząca do mnie pewnym krokiem.
- Przepraszam, zaspałam – bąknęłam.
- Domyśliłam się – uśmiechnęła się Ropucha. - Na szczęście miałam czas, żeby przejść się do butiku – patrz jakie świetne buty sobie znalazłam na tą twoją imprezkę! 
  Przyjaciółka chwyciła za czarną, papierową torbę, w której znajdowało się równie krucze pudełko. Szybkim ruchem wyciągnęła jedną czarną szpilkę, ze złotymi akcentami, z triumfem na ustach.
- Rzeczywiście jest na czym zawiesić oko – skomentowałam. 
- Dobra, a teraz idziemy znaleźć jakąś kieckę dla ciebie. Musisz się odpicować przed tym swoim kochasiem. – Zaśmiała się Ropucha. W sprawach sercowych zawsze miała co powiedzieć, była pewna siebie jeśli chodzi o ten temat. Co się dziwić? W ciągu naszej sześcioletniej znajomości miała chyba z dziewięciu chłopaków, gdzie (no, niestety) z każdym była góra 2 miesiące.
- Może tobie też ktoś wpadnie w oko? – rzuciłam zaczepnie.
  Ropucha już miała skomentować to w bardzo dyplomatyczny sposób (za pewne mówiąc, że Miles – jej ostatni ex jeszcze o niej pamięta i wróci do niej kiedy zrozumie, że popełnił błąd zrywając z nią przez komunikator internetowy), ale właśnie w tym momencie z jej telefonu wydobył się dźwięk oznajmiający odebranie sms’a.
- O cholera! Miles do mnie pisze.. – Przypadek? Nie sądzę. Brunetka stanęła wryta w ziemię, a w jej oczy zabłyszczały się, jak świeżo wypolerowane szkło.
- Ale czekaj.. – momentalnie zauważyłam zawód w jej oczach. – Pisze, że nie przyjdzie na twoją imprezę… bo ma trening piłki nożnej
  Informacje w mojej głowie zaczęły się łączyć w wielką pajęczynę myśli. Nie tylko Ropucha miała powód do rozpaczy.
  Szary też chodzi na treningi piłki nożnej.
  W dodatku jest w tym samym klubie co Miles.
  Czyli będzie miał trening w tym samym czasie.
- Szary też nie przyjdzie – powiedziała dobitnie Ropucha. 
  Nie było co się łudzić. Chłopak moich marzeń wybierze piłkę nożną, bo czemu miałby wybrać moją imprezę? Czułam, że potrzebuję dużej dawki czekolady i seriali, żeby się uspokoić i zatuszować swoje rozczarowanie. Cholera.

13 komentarzy:

  1. Kurczę, co za zakończenie. Mam nadzieję, że jednak wybierze imprezę, ale niestety jakoś na to nie liczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. To znaczy nie, że zakończenie jest złe, tylko po prostu domyślam się, co musiała czuć bohaterka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ale się wciągnęłam ;* super piszesz ;)
    pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie, będzie mi bardzo miło jeśli zajrzysz, zaobserwujesz, odpowiadam na obserwację xkroljulianx

    OdpowiedzUsuń
  4. Great post! Thanks for sharing.

    ** Join Love, Beauty Bloggers on facebook. A place for beauty and fashion bloggers from all over the world to promote their latest posts!


    BEAUTYEDITER.COM
    INSTAGRAM @BEAUTYEDITER

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze piszesz :D Życzę ci powodzenia w dalszym tworzeniu :D
    M.Ó.J B.L.O.G!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyta się przyjemnie. Można by jeszcze pociągnąć dalej tą historię, bo jestem ciekawa co dalej spotka bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ah, jeszcze wspomnę o mojej odsłonie sierpniowego wyzwania:
    https://www.wattpad.com/300548679-wyzwanie-kreatywne-spojrzenie-wszebora-sierpie%C5%84

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi wystarczylyby lody na popraw humoru :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszesz naprawdę świetnie!

    Pozdrawiam ♥,
    yudemere

    OdpowiedzUsuń
  10. Super się ciebie czyta
    https://tylkomarzeniablog.blogspot.com/
    Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 KAKTUSOWY SAD , Blogger