Dlaczego kanapki są niefortunnym dziełem?


Nadchodzi weekend. Sobota. Stwierdzam, że warto ogarnąć już trochę lekcje. Chociaż sobie książki przygotować. Wtedy pojawia się ta nieszczęsna kreatura - kanapka z wczoraj. Jej forma uległa znaczącej deformacji, stając się zgniecionym, sponiewieranym plackiem. Nie łatwo być odpornym na ciągłe rzucanie plecakiem na ziemię.

Kiedy zdaję sobie sprawę, że jej stan, a zarazem zjadliwość wynosi 2/10, dopada mnie rozkmina, co z tym tworem zrobić. Wyrzucić, a może jeszcze zjeść? W sumie, to nie może być aż taka zła, co nie? Nie specjalnie powinny zmienić się jej walory smakowe. Może ogórek już nie jest taki chrupki jak wczoraj. Po za tym dzieci w Afryce głodują i nie wypada jej tak po prostu wyrzucić. Jak włożę do lodówki, to znów usłyszę, że nic w szkole nie jadłam. 

Zaczynam liczyć ile czasu zajęło mi przygotowanie tej kanapki. 5 minut maks. Nie zmienia to nic w moim życiu. Pozostaje ze mną fakt, że przez ten czas zdążyłabym coś bardziej ambitnego. No cóż. Nie chce mi się jej jeść. Jej czas minął.

Pozostawiam ją bezlitośnie w lodówce. Może w końcu ktoś da jej drugą szansę.

16 komentarzy:

  1. O nie, kanapka z wczoraj. Dziwne zjawisko i nikt nie wie co z nim zrobić... Sama mam takie problemy

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zawsze takie kanapki upycham do lodówki, może ktoś inny się skusi :D

    Pozdrawiam, Tak Po Prostu BLOG :)
    Zapraszam także do siebie, dziś ostatni dzień konkursu: klik :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życie kanapki jest tak okrutne jak życie kotleta schabowego lub nie wiem co. Hm post dość osobisty twoje relacje a twojej kochanki jest tak pożerający że aż szok LOL.

    Super post i pomysłowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak można nie zjeść kanapki. Mam super tajną moc która pozwala mi przygotowanie kanapek, które dostatecznie zapchają mój żołądek.

    tutajjestem-lekkomyslny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Też zawsze mam takie dylematy odnośnie kanapki z wczoraj.. Świetny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że w szkolnych czasach też miewałam takie problemy i kończyło się podobnie - może ktoś inny da jej drugą szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mam takich problemów z kanapkami. Zazwyczaj wszystko jem. :)

    http://justdaaria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam czasami bardzo podobne dylematy z kanapkami lub bułkami, aczkolwiek rzadko, ponieważ zazwyczaj staram się je zjadać, żeby się nie zmarnowały ;p Pozdrawiam ♥
    wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Niby taka zwykła rzecz ja kanapka, a taki temat do refleksji haha ;)
    http://kuraibanii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje kanapki same w sobie nie są dziełami sztuki, ale prawie zawsze zjadam je na czas po tym, jak w podstawówce odnalazłam w torebce kanapkę, na której pleśń założyła "region autonomiczny" c:
    Kanapka - niby taka zwykła rzecz, a jednak opisałaś ją w ciekawy sposób.

    Pozdrawiam
    melancholia borsuka

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja niestety, a może stety nigdy nie miałam tego problemu :) Zawsze wszystko pięknie zjedzone ;D Łasuch ze mnie :)

    nouw.com/roksanaryszkiewicz

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepszy tekst o jedzeniu jaki czytałam :D
    mój blog

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba każdy z nas miał chociaż raz taki problem haha, super tekst!
    VIA-MARTYNA.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
  14. W samo sedno. Chyba każdy kto chodził do szkoły borykał się z tym problem. Ja wielokrotnie tak miałam. Gdy nie zjadłam kanapki to później przynosząc ją do domu miałam wyrzuty sumienia bo wiedziałam, że już jej nie zjem. W szkole średniej radziłam sobie z nią w ten sposób, że po prostu pytałam kolegów czy któryś z nich jest głodny i nie raz ktoś ją za mnie zjadł ;)
    malgorzatt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Dlatego nie biorę kanapek do szkoły :D
    I tak bym ich nie jadła, bo każda jest dla mnie wtedy za sucha.
    Wolę jeść tosty lub w pudełku brać mięso, makaron i sałatkę :)

    http://live-telepathically.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Haha, ale fajnie napisane! :D Ah te niezjedzone kanapki, marny ich los. Chociaż w moim przypadku zawsze cieszył się z nich pies, o ile nie było w nich jakiegoś warzywa. Nie potrafię wyrzucać jedzenia, więc albo zostawiam, bo może jakiś domownik jeszcze się skusi, ewentualnie zwierzak :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 KAKTUSOWY SAD , Blogger